,,CHODŹ, CZŁOWIEKU, COŚ CI POWIEM" Scenariusz spektaklu teatralnego przygotowanego na Festiwal Teatralny „ZDROWYM BYĆ” propagujący szeroko pojęty zdrowy styl życia. Spektakl skłania widza do refleksji nad współczesnym światem, własnym życiem, podstawowymi wartościami. Realizuje fragmenty programów ścieżek: filozoficznej, czytelniczo-medialnej, prozdrowotnej, ekologicznej.
,,Chodź, człowieku, coś ci powiem”
POSTACIE: CZARNI, BIALI - WSZYSCY UBRANI ZWYCZAJNIE /CZARNI – mają czarne szaliki na szyi, BIALI – białe szaliki LEKARZ W BIAŁYM KITLU, ZE STETOSKOPEM SIEDZI NA BOKU SCENY/ OBSERWUJE LUDZI NA SCENIE / JEŚLI MÓWI , TO NA STRONIE/ CO JAKIŚ CZAS ZAPISUJE COŚ NA RECEPCIE
( po LEWEJ stronie sceny – stół, krzesło dla lekarza / za nim obraz” Krzyk” E. Muncha, obok na podłodze Puszka Pandory – duże pudło z wyraźny napisem, w rogu sceny – paląca się świeczka, wokół niej kilkanaście świeczek na podstawkach-do zapalenia w trakcie spektaklu)
Przebieg spektaklu:
SCENA I
( na scenie LEKARZ - siedzi przy stole pochłonięty w lekturze, w trakcie trwania spektaklu obserwuje grających)
Muzyka - („Zegarmistrz światła” – fragm.)
(CZARNI wchodzą na scenę ; każdy osobno; z różnych miejsc, stają w dowolnych miejscach sceny w rozproszeniu, rozglądając się bojaźliwie; muzyka nagle się urywa na słowach „...to będziesz” CZARNI pytają kolejno, zwracając się do siebie, widzów)
-Jaki będziesz? jaki będę? jacy będziemy? jaki on jest? jaki jest świat?!
(Muzyka jazgotliwa, przerażająca, ilustrująca zło świata; stanowi tło dla sło mówiących)
(CZARNI czytają gazety; każdy osobno reaguje na to, co przeczytał, przerażeniem zdziwieniem- jakby się jej bał; gniecie z obrzydzeniem; upuszcza, zapatrzony gdzieś w dal itp. STOP-KLATKA)
... wie/czernik
na łysej górze kształcona wiedźma warzy potrawę według najnowszego przepisu
ciężką wodę na kościach niezgody przyprawia laurami cywilizacji miętą energii solami chemii nowotworami reakcji jeszcze szczypta agresji gram znieczulicy liść kokainy garść odpornych wirusów kielich mendelejewa na koniec sarkofag czarnobyla na chwilę uchyla
zasiadamy w przewiewnym pokoju świata do uczty z krateru ludzkich możliwośći
[ „ ... wie/czernik” Bożena Piasta]
- Na pierwszej stronie meldunek o zabiciu 120 żołnierzy
- wojna trwała długo można się przyzwyczaić
- tuż obok doniesienie o sensacyjnej zbrodni z portretem mordercy
LEKARZ ( na stronie) - oko Pana Cogito przesuwa się obojętnie po żołnierskiej hekatombie aby zagłębić się z lubością w opis codziennej makabry [ „ Pan Cogito czyta Gazetę” Z. Herbert]
(CZARNI pytają kolejno)
-Jaki będziesz? jaki będę? jacy będziemy? jaki on jest? jaki jest świat?
( Muzyka jazgotliwa, gdy CZARNI kolejno stawiają diagnozę światu. odpowiadają , pokazując gestem swoją bezradność, przerażenie panikę, bunt)
- Okropny/ straszny/ przerażający/ śmieszny/ głupi/ dziwny/
Muzyka - „Dziwny jest ten świat” ( fragm.)
( CZARNI cofają się kilka kroków/ każdy w innej pozie wyrażającej strach, bezradność itp. np. zasłaniają oczy, uszy jak w obrazie „Krzyk”, odwracając się tyłem do sceny, kucając jakby chcieli się obronić, wyizolować STOP-KLATKA)
Muzyka jazgotliwa w tle; CZARNY zwraca się do widzów)
My, pokolenie Kaina Nie potrafimy postawić kroku, aby nie przydeptać. Nie potrafimy ręki położyć, aby nie zgnieść. Nie potrafimy dać, aby nie zabrać. Nie potrafimy się śmiać, aby nie urazić tych, którzy płaczą. Nie potrafimy pochwalić, aby nie skrzywdzić tych, których nie kochamy. A tak byś chciał w bieli, z czystymi rękoma, nienaganny, świetlany. A tak cię oburza najmniejsza krytyka, zarzut. A ręce masz brudne. A krwią jesteś pochlapany. [ „Pokolenie Kaina” ks. Mieczysław Maliński] (Muzyka głośniej CZARNI zmieniają pozy, ale ciągle wyrażają te same uczucia/ zmieniają też miejsca na scenie, stąpając ostrożnie, jakby badali grunt)
CZARNY ( przekrzykuje muzykę) Spójrzcie!
( nagłym ruchem wskazuje COŚ przed sceną za widownią,, wszyscy CZARNI patrzą w tę stronę, próbując jakby się osłaniać przed rażącym.. (STOP KLATKA) w pozycji obrony / zaczynają pojedynczo mówić fragmenty, oskarżycielsko ( z gestem wskazywania)/ kolejny mówiący zbliża się nieznacznie do tego, o czym mówią...muzyka całkiem cichnie)
... jaka wciąż sprawna, jak dobrze się trzyma w naszym stuleciu Jak lekko bierze wysokie przeszkody. Jakie to łatwe dla niej – skoczyć, dopaść.
Nie jest jak inne uczucia. Starsza i młodsza od nich równocześnie. Sama rodzi przyczyny, które ją budzą do życia. Jeśli zasypia, to nigdy snem wiecznym. Bezsenność nie odbiera jej sił, ale dodaje.
Religia nie religia – byle przyklęknąć na starcie. Ojczyzna nie ojczyzna – byle się zerwać do biegu. Niezła i sprawiedliwość na początek. Potem już pędzi sama. Nienawiść. Nienawiść. Ach, te inne uczucia- cherlawe i ślamazarne. Od kiedy to braterstwo może liczyć na tłumy ? Współczucie czy kiedykolwiek pierwsze dobiło do mety ? Zwątpienie- ilu chętnych porywa za sobą ? Porywa tylko ona, która swoje wie.
Zdolna, pojętna , bardzo pracowita. Czy trzeba mówić ile ułożyła pieśni. Ile stronic historii ponumerowała. Ile dywanów z ludzi porozpościerała na ilu placach, stadionach.
Jest mistrzynią kontrastu między łoskotem a ciszą, między czerwoną krwią a białym śniegiem.
Do nowych zadań w każdej chwili gotowa. Jeśli musi poczekać, poczeka. Mówią, że ślepa. Ślepa? Ma bystre oczy snajpera i śmiało patrzy w przyszłość - ona jedna . Nienawiść .Nienawiść [ „Nienawiść” Wisława Szymborska]
(Przy tych słowach pokazują ją sobie z wyrazem dezaprobaty, potem siadają w zwartej grupie jakby przestraszeni z boku sceny, jak najdalej od...nienawiści, zła, które oskarżali)
SCENA II
Muzyka jazgotliwa
( Na scenę wchodzą BIALI zapalają świeczki, kolejno mówią fragmenty wiersza, zwracając się do CZARNYCH/ CZARNI, wywoływani jakoby, wychodzą na scenę / ustawiają się w przypadkowych miejscach/ każdy osobno/ po kwestii BIAŁEGO- rękę na serce, potem - tyłem do widowni, w szeregu, tworząc ścianę /STOP KLATKA/ BIALI po swojej kwestii idą na tył sceny , układając świece w okrąg/ tam zostają, siadają w kręgu, patrząc przenikliwie na CZARNYCH)
BIALI: Bosi na ulicach świata Nadzy na ulicach świata Głodni na ulicach świata
Moja wina
Moja wina
Moja bardzo
wielka wina! Zgroza i nie widać końca zgrozy Zbrodnia i nie widać końca zbrodni Wojna i nie widać końca wojny
Moja wina
Moja wina
Moja bardzo
wielka wina! Zagubieni w dżungli miasta
-moja wina Obojętność objęć straszna
-moja wina Bez miłości bez czułości
-moja wina Bez sumienia i bez drżenia
-moja wina Bez pardonu wśród betonu
-moja wina Na kamieniu rośnie kamień
-moja wina Manna manna narkomanna
-moja wina Dokąd idziesz po omacku
-moja wina I nie słychać końca płaczu
-moja wina Jedni cicho upadają
-moja wina Drudzy ręce umywają
-moja wina Coraz więcej wkoło ludzi
-moja wina O człowieka coraz trudniej
Moja wina Moja wina Moja bardzo wielka wina! [„Confiteor” Edward Stachura] SCENA III
(Dwoje CZARNYCH zbliża się do siebie z przeciwnych stron sceny, gdy się zauważają, odwracają się od siebie, jedno z nich – chłopiec - czyta gazetę. Rozmawiają słowami wiersza, cały czas odwróceni tyłem)
- Która godzina? - Tak, jestem szczęśliwa, i brak mi tylko dzwoneczka u szyi, który by brzęczał nad Tobą, gdy śpisz. - Więc nie słyszałaś burzy? Murem targnął wiatr, wieża ziewnęła jak lew, wielką bramą na skrzypiących zawiasach. - Jak to, zapomniałeś? Miałam na sobie zwykłą szarą suknię spinaną na ramieniu. - I natychmiast potem niebo pękło w stubłysku. - Jakże mogłam wejść, przecież nie byłeś sam. - Ujrzałem nagle kolory sprzed istnienia wzroku. - Szkoda, że nie możesz mi przyrzec. - Masz słuszność, widocznie to był sen. - Dlaczego kłamiesz, dlaczego mówisz do mnie jej imieniem, kochasz ją jeszcze? - O tak, chciałbym, żebyś została ze mną. - Nie mam żalu, powinnam była domyślić się tego. - Wciąż myślisz o nim? - Ależ ja nie płaczę. - I to już wszystko? - Nikogo jak ciebie. - Przynajmniej jesteś szczera. - Bądź spokojny, wyjadę z tego miasta. - Bądź spokojna, odejdę stąd. - Masz takie piękne ręce. - To stare dzieje, ostrze przeszło nie naruszając kości. - Nie ma za co, mój drogi, nie ma za co. - Nie wiem i nie chcę wiedzieć, która to godzina. [ „Na Wieży Babel” W. Szymborska]
(po skończeniu wiersza odchodzą w przeciwnych kierunkach, muzyka jazgotliwa, coraz głośniej;
SCENA IV
(CZARNI eksponują swój egoizm, odwracają się nagle do widzów, z gestem dominacji i wrogości, wypowiadając kolejno kwestie z wiersza, ciągle stoją jednak w szeregu, tworząc zwartą ścianę)
ja! mnie! mój! moje! mój żołądek! mój włos! mój odcisk! moje spodnie! moje życie! moja sprawa! moje zdanie!
SCENA IV
(JAZGOT głośny;
SCENA V
(BIAŁY nawołuje, próbując przekrzyczeć muzykę)
Kochani ludożercy!
( Muzyka nagle urywa się, z tyłu podchodzą BIALI, przeciskając się przez zwartą ścianę CZARNYCH, nawołują, perswadują,, wypowiadając kolejno fr. wiersza)
Kochani ludożercy nie patrzcie wilkiem na człowieka który pyta o wolne miejsce w przedziale kolejowym
zrozumcie inni ludzie też mają dwie nogi i siedzenie
Kochani ludożercy poczekajcie chwilę nie depczcie słabszych nie zgrzytajcie zębami
zrozumcie ludzi jest dużo będzie jeszcze więcej więc posuńcie się trochę ustąpcie
Kochani ludożercy nie wykupujcie wszystkich świec sznurowadeł i makaronu Nie mówcie odwróceni tyłem:
Kochani ludożercy nie zjadajmy się Dobrze bo nie zmartwychwstaniemy Naprawdę ["List do ludożerców" T. Różewic]
SCENA VI
(Jeden BIAŁY - przewodnik wysuwa się na przód sceny, bada dłońmi niewidzialną ścianę,, za nim gesty powtarzają pozostali CZARNI i BIALI. Znajdują klamkę, wykonują gest otwarcia drzwi i krok do przodu. Na twarzach wszystkich zaskoczenie i radość)
Piosenka „ JEST INNY ŚWIAT” Antoniny Krzysztoń (fragm.) rozbrzmiewa równocześnie z otwarciem drzwi (Lekarz zawiesza na obrazie wielką receptę, na której zapisywał zalecenia/ zakrywa nią obraz „Krzyk”, sukcesywnie zapełnia receptę w trakcie trwania dalszej części spektaklu;
TEKST DUŻEJ RECEPTY:
STOSOWAĆ WG ZALECEŃ LEKARZ, CZYLI ...JAK NAJCZĘŚCIEJ ZAŻYWANIE TYCH LEKÓW NIE POWODUJE SKUTKÓW UBOCZNYCH
-WIARA -NADZIEJA -MIŁOŚĆ -HARMONIA ZE ŚWIATEM -ZJEDNOCZENIE Z NATURĄ -ŻYCZLIWOŚĆ -OPTYMIZM -POKÓJ -ALTRUIZM -UŚMIECH -ZACHWYT SPLENDOREM NIEBA, -LUB ROBIĆ COŚ -KOCHAJ KOGOŚ -NIE BĄDŹ GAŁGANEM -ŻYJ POWAŻNIE
(BIALI rozdają CZARNYM białe szaliki, CZARNI ściągają czarne szaliki i jako symbol zła wrzucają do Puszki Pandory, zbierają też z podłogi gazety ze złymi wiadomościami.. Wszyscy siadają w kręgu; zapalają resztę świeczek, podając sobie kolejno ogień)
Muzyka „Sonata Księżycowa” Beethoven ( w tle)
SCENA VII
(Przewodnik, tzn. jedna osoba, mówi swój fragment, z odpowiednim teatralnym gestem; reszta powtarza gesty np.- przewodnik bierze wiatraczek, kręci nim, reszta naśladuje, ale bez rekwizytów; zapala świeczki....... przesypuje piasek w klepsydrze; wszystko wygląda jak rozmowa w przyjaznym kręgu wokół ogniska)
Zaprawdę godnym i sprawiedliwym Słusznym i zbawiennym jest Śmiać się głośno Płakać cicho Deszcz ustaje sady kwitną I tego trzymać się trzeba Zaprawdę godnym i sprawiedliwym Słusznym i zbawiennym jest Iść i padać Z- padłych- wstawać Przeszła wojna Wstaje trawa I tego trzymać się trzeba Zaprawdę godnym i sprawiedliwym Słusznym i zbawiennym jest Śledzić gwiazdy Grać na skrzypcach Astronomia I muzyka I tego trzymać się trzeb Zaprawdę godnym i sprawiedliwym Słusznym i zbawiennym jest Być uważnym Pełnym pasji Dobra wasza Gwiżdżą ptaki I tego trzymać się trzeba Zaprawdę godnym i sprawiedliwym Słusznym i zbawiennym jest Żeby człowiek W życiu onym Sprawiedliwym Był i godnym Żeby człowiek Był człowiekiem Lecą liście Szumi w lesie Wiatr z obłoków Warkocz plecie I tego trzymać się trzeba [„Prefacja” E. Stachura]
SCENA VIII
Muzyka Dla Elizy” Beethoven ( w tle)
(Chłopak i Dziewczyna idą razem na przód sceny, ONA trzyma GO pod pachę / za rękę?/mówią w trakcie chodzenia ; ON obdarowuje JĄ drobnymi prezentami, np. jabłkiem, kuleczką, batonem, potem dołączają do przyjaznego kręgu)
- Powiedz mi jak mnie kochasz.- Powiem.- Więc?- Kocham cię w słońcu. I przy blasku świec.Kocham cię w kapeluszu i w berecie.W wielkim wietrze na szosie, i na koncercie.W bzach i w brzozach, i w malinach, i w klonach.I gdy śpisz. I gdy pracujesz skupiona.I gdy jajko roztłukujesz ładnie -nawet wtedy, gdy ci łyżka spadnie.W taksówce. I w samochodzie. Bez wyjątku.I na końcu ulicy. I na początku.I gdy włosy grzebieniem rozdzielisz.W niebezpieczeństwie. I na karuzeli.W morzu. W górach. W kaloszach. I boso.Dzisiaj. Wczoraj. I jutro. Dniem i nocą.I wiosną, kiedy jaskółka przylata.- A latem jak mnie kochasz?- Jak treść lata.- A jesienią, gdy chmurki i humorki?- Nawet wtedy, gdy gubisz parasolki.- A gdy zima posrebrzy ramy okien?- Zimą kocham cię jak wesoły ogień.Blisko przy twoim sercu. Koło niego.A za oknami śnieg. Wrony na śniegu. [„Rozmowa liryczna” K. I. Gałczyński]
SCENA IX
Muzyka „Poranek”E. Grieg (W tle)
( Osoba z kręgu przekazuje teatralnym ruchem wiadomość osobie siedzącej obok /jak w zabawie w „Gluchy telefon”/ ta kolejno następnej itd., ostatnia osoba gestem potwierdza wiadomość /wstaje/ i mówi ją na głos; w końcowej fazie wygłaszania tekstu wszyscy siadają na przodzie sceny)
BIALI: Przechodź spokojnie przez hałas i pośpiech i pamiętaj, jaki spokój można znaleźć w ciszy. O ile to możliwe bez wyrzekania się siebie bądź na dobrej stopie ze wszystkimi. Wypowiadaj swoją prawdę jasno i spokojnie, wysłuchaj innych, nawet tępych i nieświadomych, oni też mają swoją opowieść. Nie mów tyle. Zamilcz, bo będziesz jak pusty plac targowy, po którym wiatr rozrzuca śmieci. Uspokój się, żebyś mógł odnaleźć siebie. Unikaj głośnych i napastliwych, są udręką ducha. Porównując się z innymi możesz stać się próżny i zgorzkniały, bowiem zawsze znajdziesz lepszych i gorszych od siebie. Niech zarówno twoje osiągnięcia jak i plany będą dla Ciebie źródłem radości. Wykonuj swą pracę z sercem, jakakolwiek byłaby skromna, ją jedynie posiadasz w zmiennych kolejach losu. Bądź sobą, zwłaszcza nie udawaj uczucia. Ani też nie podchodź cynicznie do miłości, albowiem wobec oschłości i rozczarowań ona jest wieczna jak trawa. Nie odtrącaj ręki, która poprawia ci szalik pod szyją, przygładza włosy, strzepuje włos z ubrania. Nie odtrącaj od siebie miłości, nie można jej znajdować w nieskończoność. Bądź jak pochodnia, która oświetla ludziom drogę. Przyjmuj spokojnie, co Ci lata doradzają z wdziękiem wyrzekając się spraw młodości. Rozwijaj siłę ducha, aby mogła cię osłonić w nagłym nieszczęściu. Lecz nie dręcz się tworami wyobraźni. Bądź dobry dla siebie. Bądź cierpliwym wychowawcą samego siebie, tak jak starasz się nim być dla innych. Zaufaj sobie. Zaufaj drugiemu człowiekowi. Wiele obaw rodzi się ze znużenia i samotności. Obok zdrowej dyscypliny bądź dla siebie łagodny. Jesteś dzieckiem wszechświata nie mniej niż drzewa i gwiazdy, masz prawo być tutaj. Ciesz się życiem: wstawaniem, drogą do pracy, pracą, powrotem, szorstkością muru, bielą śniegu, niebieskością nieba. Obmyślaj świat. I czy to jest dla ciebie jasne czy nie, wszechświat bez wątpienia jest na dobrej drodze. Tak więc żyj w zgodzie z Bogiem, czymkolwiek On ci się wydaje, czymkolwiek się trudzisz i jakiekolwiek są twoje pragnienia, w zgiełkliwym pomieszaniu życia zachowaj spokój ze swą duszą. Odnajdź swoje miasto. W gmatwaninie ulic znajdź swoją drogę. W tłumie odszukaj znajome twarze. W hałasie rozpoznaj przyjazne głosy. Gdzieś załóż swój dom. Miej swoich pisarzy, malarzy, publicystów, spikerów, aktorów. Miej swoje książki, gazety, tygodniki; swoje teatry, obrazy w muzeach, kina, kawiarnie. Ażeby świat był dla ciebie domem. Przy całej swej złudności, znoju i rozwianych marzeniach jest to piękny świat. Bądź uważny. Dąż do szczęścia. [Dezyderata + fragmenty tekstów ks, Mieczysława Malińskiego]
SCENA X
Piosenka „Świecie nasz” M. Grechuta. (Na jej tle wszyscy biorą od lekarza małe karteczki -r ecepty i rozdają wśród widzów. muzyka głośniej)
TEKST RECEPTY:
„Przepis na cały rok: Wziąć dwanaście miesięcy, obmyć je dobrze do czysta z goryczy, chciwości, pedanterii i lęku i podzielić każdy miesiąc na 30 lub 31 części, tak, żeby starczyło zapasu akuratnie na cały rok. Każdy dzionek przyrządza się oddzielnie, biorąc po jednej części pracy i dwie części wesołości i humoru. Dodać do tego trzy kopiaste łyżki optymizmu, łyżeczkę tolerancji, ziarnko ironii i szczyptę taktu. Następnie masę tę polewa się obficie miłością. Gotowe danie ozdobić bukiecikiem małych uprzejmości i podawać je codziennie z pogodą ducha i porządną filiżanką ożywczej herbaty...”
Opracowali: nauczyciele Gimnazjum Publicznego w Chełmsku Śląskim mgr Joanna Oleksy i mgr Damian Skorupiński
|